Dobra legenda, dobra powieść historyczna w większości przypadków jest wiarygodniejsza, obrazowo prawdziwsza, żywotniejsza i więcej mówiąca o życiu niż staranne, dokładne przedstawienie faktów historycznych”[1].
Przy końcu spotkania autor „Biednych ludzi z miasta Łodzi” podsumował: „Tylko opowiadając i opowiadając, próbując raz jeszcze opowiedzieć sobie to piekło, damy świadectwo, że nam zależy, że nie zapomnieliśmy”[2]. Broniąc prawa fikcji literackiej do przedstawiania Holocaustu, zaznaczył: to nie była dla mnie historia jak każda inna.
* * *
„Pamięć zbiorowa jest pamięcią polityczną” – przypomina Aleida Assman w szkicu „1998 – Między historią a pamięcią”. Wskazując na jej (pamięci) rolę w legitymizacji (i delegitymizacji) określonej struktury władzy, akcentuje funkcję pamięci przegranych lub pamięci ofiar. W tym drugim przypadku wspólna trauma „osadza się w pamięci zbiorowej jako niezacieralny ślad i zapewnia silny związek dotkniętej grupy”[3]. Opowieść o ofierze jest ponawiana, przeradza się w symbole, będące mediami pamięci zbiorowej i nieusuwalnymi elementami tożsamości wspólnotowej.
Dalej zaś pisze o pamięci antonimicznej wobec tej, która cechuje ofiary:
Logicznym uzupełnieniem pamięci ofiar jest pamięć sprawców. Także w tym przypadku ważne są uczucia, jednak nie prowadzi ona do stabilizacji, lecz do masowej obrony przed pamięcią. Przeżyte cierpienie i doświadczona niesprawiedliwość przez całe pokolenia głęboko wpisują się w pamięć. Wina i hańba prowadzą natomiast do zatajenia poprzez milczenie. (…) Pamięć sprawców poddawana jest naciskowi „witalnego braku pamięci”. Podczas gdy istnieje bardzo wiele przykładów pamięci ofiar, jest ich bardzo mało, gdy chodzi o odpowiednią pamięć sprawców. Jak łatwo bowiem pamięta się cudzą winę, tak trudno upamiętnić jest własną[4].
W przypadku powojennych Niemiec szczególną komplikację stanowił status przegranych (mających prawo do swojego honoru, co w tym przypadku należy rozumieć synonimicznie z możliwością zachowania pamięci budującej tożsamość, równoprawnej wobec innych) i jednocześnie oprawców. Podstawą dla pytania o literaturę wobec Holocaustu było zatrwożenie potwornością planowej eksterminacji narodu żydowskiego i innych społeczności. Nie przekreślało to roli pisarstwa, lecz w dramatyczny sposób wskazywało na jego szczególną odpowiedzialność, na pozbawione precedensów wyzwanie. Jak opowiadać, by dać świadectwo prawdzie. Pytania o pamięć katów, o sposób jej właściwego wyrażania nie było, bo została ona zastąpiona milczeniem.
Pamięć ofiar II wojny światowej nie jest obłożona tabu kulturowym i politycznym, w przeciwieństwie do pamięci oprawców. Ta ostatnia była dowodem w sprawie (sądowej) lub jej nie było, tj. nie była wyrażana.
Problem z tą pamięcią stał się powszechnie widoczny, nie tylko dla Niemców, lecz także dla sąsiadów, a przede wszystkim – dla Polaków, przy włączeniu w główny nurt niemieckiej polityki dyskursu „wypędzonych”. Pojawiło się pytanie: czy Niemcy mają prawo czuć się ofiarami II wojny światowej? Czy mają prawo do takiego miana, a jeśli tak, to czy porównywalnego z innymi narodami?
Z tą kwestią zmagają się niemieccy pisarze urodzeni po roku 1930, należący, jak podaje Heinz Bude, do „bezstronnego pokolenia białych roczników”[5]. Podejmują oni próby opisu Niemców jako ofiar wojny, nie przemilczając historycznego sprawstwa okrucieństw i zbrodni. Za przykłady posłużą mi, dostępne w języku polskim, książki dwóch autorów: „Na przykładzie mojego brata” Uwe Timma oraz „Utracony” i „Anatolin” Hansa-Ulricha Treichela.
Uwe Timm urodził się w 1940 roku w Hamburgu. W czasie trwania wojny był dzieckiem. Miał jednak starszego brata – i ta właśnie postać łączy prozę obu autorów, będąc punktem wyjścia dla narracji i kluczem do zrozumienia, w jaki sposób może być wyrażona niemiecka pamięć krzywd i jaką tożsamość buduje.
Cdn.
[1] L. Feuchtwanger, Vom Sinn des historischen Romans, „Das Neue Tage-Buch“, Paris Amsterdam 1935, T. 3, s. 642-643. Tłumaczenie za ekspozycją: "Polowanie na Awangardę. Zakazana sztuka w Trzeciej Rzeszy" Galeria Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie, 19.10.2011 - 29.01.2012.
[2] Spotkanie miało miejsce w Pałacu pod Baranami w Krakowie, w dniu 4 listopada 2011 roku.
[3] A. Assman, 1998 – Między historią a pamięcią, tłum. M. Saryusz-Wolska [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, pod red. M. Saryusz-Wolskiej, Kraków 2009, s. 166.
[4] Ibidem, s. 166-167.
[5] Ibidem, s. 162.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz