czwartek, 5 grudnia 2013

Apokalipsy rodzinne wg Soukupovej

Trzy nowele, jak się przyjęło w materiałach promocyjnych wydawcy, a raczej trzy opowiadania, zachowując genologiczną ścisłość, składają się na książkę Petry Soukupowej „Zniknąć”. Jest to przemyślana konstrukcja, niepokojąco wręcz symetryczna.

W materiałach promocyjnych podkreśla się przedmiot i miejsce owych opowieści – jest nim rodzina. Na ile czeska, a na ile rodzina współczesna, europejska i światowa? Proporcje są wyważone, nie brak tu elementów lokalnych, lecz wydaje się, że nieujawnioną intencją narracji jest uniwersalizacja. Tę hipotezę wypadnie jeszcze zweryfikować.

W kontekście „tematu” wytrawny czytelnik i niestrudzony popularyzator literatury czeskiej, Mariusz Szczygieł pisze o trzech sprawach: niby tylko dla Czech charakterystycznym kryzysie rodziny (a przecież to zjawisko dotyka kultury zachodniej w całej geograficznej rozciągłości), o „znikaniu” mężczyzn i powiązanej z tym demitologizacji rubasznego Czecha, który – w przerobionej na stereotyp tradycji szwejkowsko-hrabalowskiej – bezkarnie, bez poważnych  konsekwencji godzinami konsumuje piwo i kaloryczne żarło w knajpkach – i wszyscy są z tego powodu szczęśliwi. Soukupová, mówi Szczygieł, pokazuje prawdziwe i smutne oblicze owych „czeskich klimatów”, a czyni to językiem niepięknym, nieustrojonym w retoryczną frazę, lecz czystym, referencyjnym, wręcz banalnym i jakby przezroczystym. Recenzent ma rację, ale jego artykuł, zamieszczony 27 listopada 2012 roku na łamach Gazety Wyborczej, nie wyczerpuje tematu, jakim jest ta arcyciekawa książka.

Tożsamościowy kryzys rodziny dotyczy naszej epoki. Przy tej okazji warto sięgnąć do teorii początku zjawiska, zwanego małżeństwem. Nie jest ono niczym naturalnym. Jak podaje Battaille, idąc za myślą de Saussure’a, jest społecznym wynalazkiem, umożliwiającym transgresję seksualną – tzn. uprawniony, nieograniczony wręcz dostęp do seksu. Miało to szczególne znaczenie dla mężczyzn czasów przedhistorycznych, gdzie suwerenną szafarką dostępu do seksu była kobieta. Skutkowało to porządkiem, w którym mała grupka najlepszych mężczyzn miała dostęp do dużej grupy kobiet, zaś reszta przeciętnych ludzkich samców obywała się bez naturalnego zaspokojenia libido.

Narracje Soukupovej odnotowują zniknięcie seksu poprzez to, że staje się on  nieodróżnialnym elementem konsumpcji. W środkowej opowieści „Na krótko” jedyna tak naprawdę gorąca scena – piwnicznego seksu pary nastolatków – korpulentnej, biuściastej i zakompleksionej Pavliny i chłopca, który cynicznie i prymitywnie wykorzystuje to, że jej się podoba… Od razu, od samego początku fałszywy i płytki emocjonalny związek naznaczony jest rozpadem, jest chwilową satysfakcją, która pozostawia po sobie gorzki posmak i poczucie, że nie było to nic, czym można byłoby się nasycić. Dużo materialności jest w tych  opowieściach, których bohaterami są przecież dzieci w różnym wieku. Zabawki, ciuchy – to staje się czymś więcej w obliczu braku tego, co powinno być treścią życia.

Tym czego brakuje, są pogłębione relacje emocjonalne, oparte na płynnej komunikacji. Miłość rozumiana jako porozumienie i zrozumienie, a nie ślepe porywy uczucia. W świecie Soukupovej ludzie dużo czują, lecz mają problemy, by to wyrazić i by wczuć się w emocje innych. Wszyscy są poniekąd nastawieni na siebie. Widać to szczególnie po postaciach ojców z dwóch pierwszych opowiadań. Pierwszy z nich, z opowiadania „Zniknął”, to maniak sportu, który zamęcza nim synów. Starszy zdaje się być z tego zadowolony (i chyba tak w istocie jest) i z entuzjazmem dąży do tego, by spełnić ambicje taty, młodszy ma zupełnie inną naturę i inklinacje – rozwija się w nim wrażliwość i talent plastyczny. Ojciec tak naprawdę nie posiada kontaktu z żadnym z synów, jeden i drugi jest tylko pasem transmisyjnym jego ambicji, narzędziem do osiągnięcia własnych celów. Potomkowie w różnym stopniu go rozczarowują, co leczy coraz dłuższymi sesjami w knajpie… W drugim, zatytułowanym „Na krótko”, mężczyzna kompletnie kompromituje się jako ojciec – wobec nastoletniego syna, który go potrzebuje. Matki, jeśli są lepsze, to tylko trochę.

Lecz to nie ojcowie i matki, i nie relacja „rodzice – dzieci” tworzy centrum tych opowieści (i epicentrum każdorazowego rodzinnego trzęsienia ziemi), lecz zależności,  uczucia powstające między rodzeństwem. One są osią, reszta – konsekwencją. W trzech utworach znajdziemy podstawowy paradygmat znanych nam wariantów rodzeństwa, co można uznać za pewien koncept autorski (być może wyjściowy), scalający te trzy nowele w jedną całość:

W pierwszej mamy dwóch braci: młodszy Kuba i starszy Martin.
W drugiej: starsza siostra Pavlina i młodszy brat Vojta
W trzeciej, zatytułowanej „Wianuszek” dwie siostry: Hanka i Helenka.

Brakuje tylko zestawu ze starszym bratem i młodszą siostrą, lecz to jest tylko wariant wariantu rodzeństwa różnopłciowego. Zachowując metaforę gramatyczną: na tę „odmianę” rodzeństwa przez przypadki nałożyć można alternację okoliczników w postaci komplikacji relacji pokrewieństwa z rodzicami. Bracia z pierwszego opowiadania mają tych samych rodziców, rodzeństwo z drugiego – innych ojców, siostry z trzeciego – oficjalnie tylko matkę mają tę samą, chociaż w toku opowieści okazuje się, że możliwe jest pochodzenie ich od tego samego ojca. Co, od razu zaznaczmy, nic nie zmienia.

I jest to bardzo istotne – mianowicie jakie znaczenie ma pokrewieństwo i jego stopień. Wypreparowałem z tych opowiadań, z których każde ma swój indywidualny charakter pewną gramatykę, lecz nie po to, by odrzeć tą czeską prozę z uroku i sprowadzić do suchych schematów. Celem jest pokazanie ambicji Petry Soukopovej, która „ćwiczy” w laboratorium literatury odmienne konstelacje rodzeństwa i za każdym razem wychodzi jej to samo. Konwulsyjność uczuć, ich intensywne wybuchanie i zanikanie, atrofia.

Nie chcę zdradzać fabuły poszczególnych utworów. Dość powiedzieć, że nieprzypadkowy jest wybór tytułu. „Zniknąć” – to wola i czyn, obecna w każdym z trzech opowiadań. Za każdym razem przybiera inną postać. W pierwszym, najbardziej jednak poruszającym, znikanie jest stopniowalne, a kiedy następuje w swoim pełnym wymiarze – wymiarze grozy zaginionego dziecka – ukazuje, jak wątłą strukturą jest rodzina i na jakich marginesach mieszczą się utracone uczucia. W drugim zniknięcie jest tylko nieuświadomioną próbą, groźbą dojrzewającego chłopca, która się nie spełni – lecz jej postawienie coś z sobą przynosi, mianowicie odziera ze złudzeń, kto jest bliski a kto daleki. W ostatnim „Wianuszku” zniknięcie jest śmiercią matki, odejściem córki, śmiercią córki, pustoszącym żywiołem, niosącym atrofię uczuć, które zwiemy rodzinnymi. Jest to najbardziej pesymistyczne opowiadanie tomu.

Proza czeska w wydaniu Soukupovej idzie inną, suwerenną drogą. Omija rafy rozkosznej czeskiej tradycji literackiej. Czas zmienić także naszą czytelniczą perspektywę.


Petra Soukupová, Zniknąć, przeł. Julia Różewicz, Wydawnictwo Afera, Wrocław 2012.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz